• HOME
  • OPOWIADANIA
  • HISTORIE OSOBISTE
  • PODRÓŻE
  • AUTORKA
Aga Opowiada – Krótkie historie - The value of emotions come from sharing them, not from having them
  • Opowiadania
  • Historie osobiste
  • Podróże
  • Autorka
Aga Opowiada – Krótkie historie - The value of emotions come from sharing them, not from having them
  • Opowiadania
  • Historie osobiste
  • Podróże
  • Autorka
Aga Opowiada – Krótkie historie - The value of emotions come from sharing them, not from having them

Kategorie

  • Autorka (1)
  • Easy Yachting (1)
  • Historie osobiste (1)
  • Opowiadania (3)
  • Podróże (5)

Aga opowiada - Opowiadania

Piszę te opowiadania jako autorka, która szuka historii, czasem wymyślonych od zera, czasem zaczerpniętych z życia, innym razem zasłyszanych gdzieś mimochodem. Historii, w których można zobaczyć odbicie własnych emocji, sytuacji, doświadczeń.

W świecie pełnym scrollowania i informacji, opowiadanie pozwala się zatrzymać. Na chwilę. Poczuć. Zobaczyć coś oczami autora, ale też własnymi.

Moje opowiadania to krótkie formy literackie. A może… początek większej opowieści? Mojej książki? Zapraszam – poznaj je po swojemu.

Opowiadania

DZIECKO – Świadomie mówię NIE!

Rejs z Walencji na Majorkę dał nam w kość. Płynęliśmy nocą. Była nas piątka. Czterech mężczyzn, w tym mój mąż, stryj mojego męża i jego znajomi. Pogoda gwałtownie się pogorszyła i zamieniła moją melancholijną podróż w jedną wielką szarpaninę z falami i żaglami.

Dotarliśmy na Majorkę o świcie. Zakotwiczyliśmy w Puerto Portals – śliczna zatoczka, ekskluzywna marina. Odczekaliśmy pół godziny, by upewnić się, czy kotwica dobrze trzyma.

– Chcesz się położyć, Heleno?- zapytał stryj zatroskanym głosem, kiedy zobaczył mnie siedzącą samotnie na dziobie jachtu i wpatrującą się w miejsce, w którym przed chwilą rzuciliśmy kotwicę.
– Nie, jeszcze nie – odpowiedziałam, nie odwracając wzroku od morza.
– To chodź. Zabieram Cię na śniadanie do portu.

To było dokładnie to, czego potrzebowałam w danym momencie.

Mimo zmęczenia zwodowaliśmy małą motorówkę i popłynęliśmy do portu. Tylko we dwoje.

Stryj od razu na wejściu do kawiarni zamówił dwie kawy. Usiedliśmy przy stoliku z pięknym widokiem na zatokę. Chwyciliśmy kartę menu, ale mój wzrok, zamiast skupić się na wyborze śniadania, ponownie utknął w morzu.

– Heleno? – Silny męski głos stryja wyrwał mnie z totalnego zawieszenia.
– Tak, stryju?

W tym momencie stryj złapał mnie za rękę, spojrzał na mnie i powiedział bardzo spokojnym głosem, jakby dochodzącym z innego świata.

– Ty wiesz, że przecież nie musisz mieć dzieci, żeby być szczęśliwa?

  • 4 lata starań.
  • 1 ciąża naturalna zakończona poronieniem.
  • 2 inseminacje.
  • 4 in vitro.
  • 4 poronienia po in vitro.
  • 3 operacje.
  • Niezliczone wizyty lekarskie.
  • Niezliczone pieniądze.
  • I to jedno zdanie.

To jedno zdanie. Chwila, która sprawiła, że nagle poczułam ulgę. Jakby ktoś dał mi rozgrzeszenie za moje nieudane starania i przyzwolenie na to, że nie muszę mieć dzieci. Że ja też jestem coś warta, że moje życie takie, jakie jest, też jest czegoś warte.

Te słowa uwolniły mnie od pragnienia czegoś, co nie było moje. Pierwszy raz trzeźwo i świadomie powiedziałam NIE dla dalszego starania się o potomstwo ponad wszystko. Ponad szacunek i troskę o siebie i o swoje ciało.

W jednej chwili zmieniło się moje życie. Bo gdyby nie ten moment, to jedno pytanie stryja, pewnie nadal brnęłabym w kolejne próby i zadłużała ponad miarę, nadal bym walczyła o wypełnienie zadania pt. „będę matką” ponad wszystko.

05.06.2025by Agnes
Opowiadania

Samotnia

MAMA

Rok 2022

Nastał październik.

Jesień była łaskawa dla mnie w tym roku. Rozpieszczała pięknymi wschodami i zachodami słońca.
Żyłam tymi momentami. Nie było życia pomiędzy. Były tylko wschody i zachody słońca.

Mama czuła się coraz gorzej. Pewnego dnia przenieśliśmy z bratem jej życie w dwupiętrowym domu do jednego małego pokoiku na parterze, który od tamtej pory stał się jej całym domem.

Miała tam wszystko, czego potrzebowała.

Było w nim łóżko, które odziedziczyła po swojej mamie. Pod łóżkiem fioletowa walizka, z którą jeździła co dwa tygodnie do szpitala na chemioterapię. Była szafa na ubrania, brzozowa komoda, ława z dwoma fotelami i biurko z laptopem. Wszystkie meble z odzysku, każdy mebel z innej parafii i z innej epoki. Ściany były obwieszone zdjęciami dzieci i wnuczek, a parapet uginał się od różnego rodzaju kwiatów w doniczkach.

W nowym małym domku mamy panował jeden wielki chaos, a jednak było w nim w jakiś sposób przytulnie i ciepło. Może dlatego, że żyła w nim mama.

Za każdym razem, kiedy do niej zaglądałam, przypominały mi się różne filmy i sceny pokazujące dzieci odwiedzające swoich starych schorowanych rodziców w – nazwijmy to po imieniu – domach starców. Czułam się podobnie jak w tych filmach. Duży dom, a w nim pokoik, w którym zatrzymał się cały świat mojej mamy.

Wraz z ostatnim promieniem zachodzącego słońca, które wyciszało wszystkie emocje z całego dnia, zamknęłam drzwi frontowe domu, mówiąc światu dobranoc.

Zajrzałam jeszcze do mamy.

– Idę spać, mamusiu – powiedziałam. – Potrzebujesz czegoś jeszcze przed snem?
– Nie, kochanie, dziękuję. Możesz iść spać – odpowiedziała słabiutkim głosem.

Powiedziałam mamie dobranoc i udałam się schodami na górę do jej sypialni, którą przejęłam, odkąd przeniosła się do pokoiku na dole.

– Dobranoc, kochanie. Śpij z aniołkami – usłyszałam, udając się już na górę.

Nic już nie odpowiedziałam. Pokonywałam ociężale kolejne stopnie stromych wąskich schodów i prawie nie wypadłam z zakrętu na półpiętrze, kiedy doleciał do mnie ponownie głos mamy.

– Hela?
– Tak, mamo?
– Ty wiesz, że bardzo cię kocham, prawda?

Łzy napłynęły mi do oczu, w gardle poczułam ucisk. Chciałam zbiec po schodach i wziąć ją w ramiona, przytulić się do niej. Ale nie mogłam. Znieruchomiałam. Drżącym głosem odpowiedziałam dla uspokojenia mamy:

– Tak, wiem, mamciu. Śpij spokojnie.

Dotarłam do sypialni. Przykryłam się kołdrą po czubek głowy, żeby tylko mama nie usłyszała mojego płaczu.

Byle do rana, Hela, byle do rana – powtarzałam sobie w myślach.

Oddychaj. Wdech, wydech, wdech i wydech.

Zasypiam.

 

25.05.2024by Agnes
Autorka, Opowiadania, Podróże

Raz na fali, raz pod falą

Jak często narzekasz, że jest Ci źle? Jak często słyszysz, że ktoś narzeka, że jest mu źle? Gdybym teraz wymieniła wszystkie smutne rzeczy, które wydarzyły się ostatnio w moim życiu, to mogłabym się pokusić na stwierdzenie, że zalało mnie tsunami. Wy byście mi wtedy współczuli, okazywali empatię, a ja przyjmowałabym te głaski i pogrążała w jeszcze większym nieszczęściu.

To spójrzmy, jak było naprawdę i co wydarzyło się przez ostatni rok, a właściwie rok i dwa miesiące.

Pod koniec października 2021 roku poddałam się operacji kręgosłupa szyjnego. Nie miałam wyboru. Ryzyko wylądowania na wózku inwalidzkim było zbyt duże. Chociaż zniosłam operację bardzo dobrze, a i rehabilitacja poszła po mojej i lekarza myśli, to nie znaczy, że nie cierpiałam, i że było mi łatwo. W tym samym czasie zatrudniłam osobę, która miała mi pomóc rozwinąć firmę. Niestety dokonałam złego wyboru. Kosztowało mnie to nie tylko pieniądze, ale też dość sporo czasu. Dopadł mnie wtedy kryzys. Zaczęłam wątpić w to, czy w ogóle uda mi się znaleźć odpowiedniego partnera do współpracy. Chwilę później wybuchła jeszcze większa bomba. Na początku lutego dowiedziałam się, że moja mama ma wznowę choroby nowotworowej. Mama przegrała walkę o życie pod koniec października. Czas towarzyszenia mamie w chorobie był bardzo wyczerpujący – fizycznie, jak i psychicznie. Wie to każdy, kto miał podobne doświadczenie. Ale to nie był koniec. Niecały miesiąc później zachorowałam na covid. Chorobę przeszłam ciężko i nie obyło się bez powikłań. Nadal z nimi walczę.

Dużo tego prawda? Ale uwaga! Były też piękne i pozytywne chwile. Między Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem 2022 przeprowadziłam firmę do nowego pięknego miejsca. Trzy miesiące po operacji, a przed informacją o chorobie mamy popłynęłam w rejs po Karaibach. Żeglowanie, a w szczególności easy yachting na katamaranie to moja prawdziwa pasja. Kocham życie na jachcie, a na Karaibach czuję się jak w domu.

Nadal szukałam ludzi do współpracy i w końcu dobrze trafiłam. W moim życiu zawodowym pojawili się konsultanci Joanna i Gerard, którzy wspierają mnie w dążeniu do celu. Ich biznesowe wsparcie jest wartościowe. Jestem też wdzięczna za ich ogromną empatię. Bo to jak się okazuje nie musi się wykluczać. W między czasie uruchomiłam rekrutację do działu sprzedaży. Rekrutacja to trudny proces, ale udało się, a ja właśnie opublikowałam ofertę pracy dla marketera. Firma fajnie się rozwija. Rośniemy! Później były moje urodziny. A że życie miewa czasami dziwne poczucie humoru, to wypadły w dzień pogrzebu mojej mamy. Ale ktoś zadbał o wyjątkowe chwile z tej okazji. Kiedy byłam pogrążona w żałobie mój mąż i cała banda bliskich mi ludzi pracowali nad tym, by bolało mniej. Magia zadziała się dużo wcześniej. Jeszcze przed wyjazdem na pogrzeb powiedziałam mężowi, że po pogrzebie wracam do nauki gry na gitarze. W drodze powrotnej spotkaliśmy na stacji benzynowej chłopaka, który siedział na parkingu i grał na gitarze. A w domu czekał na mnie wspaniały prezent, gitara! Byłam wzruszona. W tajemnicy przede mną była konsultacja z moim nauczycielem, było głosowanie, była własnoręcznie robiona kartka urodzinowa z podpisami wszystkich, pakowanie, dostarczenie gitary do mieszkania pod moją nieobecność, a na koniec jeszcze wierszyk.

I tak dotarłam do końca mojej opowieści noworocznej. Po co to piszę i kogo to w ogóle może obchodzić?

Piszę o tym, ponieważ my ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że najbardziej widzimy i skupiamy się na przykrych doświadczeniach. I często mówimy, że jesteśmy nieszczęśliwi, a tak naprawdę mylimy bycie nieszczęśliwym z cierpieniem. A jak pisze Frederic Lenoir w swojej książce „O szczęściu. Podróż filozoficzna”, choć na pierwszy rzut oka to się wydaje paradoksalne, można jednocześnie cierpieć i być szczęśliwym. Cierpienie jest nieuniknione, ale nieszczęście nie jest nieuniknione. Można być trwale szczęśliwym, a jednocześnie cierpieć I , o ile cierpienie jest przejściowe, nie musi nas pogrążać w nieszczęściu. Cierpienie to zjawisko powszechne, ale nie niezmienne. Wszyscy go doświadczamy, jednak nie każdy z nas jest z tego powodu nieszczęśliwy. Życzę Wam i sobie, abyśmy spojrzeli na definicję szczęścia, jak na miłość do życia, ale ze wszystkimi jego odcieniami. Wszystkiego pozytywnego!

12.01.2023by Agnes

Kategorie

  • Autorka
  • Easy Yachting
  • Historie osobiste
  • Opowiadania
  • Podróże
Ludzie

OPOWIADANIA

To teksty o bardziej literackim charakterze, w których fikcja splata się z osobistymi doświadczeniami oraz zasłyszanymi historiami. Różnorodne opowiadania – kto wie, być może są to pierwsze rozdziały przyszłej książki.

Miejsca

HISTORIE OSOBISTE

Piszę, bo chcę mówić o emocjach — nie tylko je czuć. Moje historie nie mają nikogo ranić ani niczego narzucać. Wierzę, że inni mogą się w nich odnaleźć, a mój sposób patrzenia na świat może pomóc spojrzeć na życie z innej perspektywy.

Chwile ulotne

PODRÓŻE

W czasie podróży spotykam ludzi i doświadczam odmiennych kultur oraz religii, które pokazują mi, że świat może wyglądać zupełnie inaczej, i że ten inny świat ma do tego pełne prawo. Uczę się szacunku, otwartości i pokory. Z każdej podróży wracam z nową lekcją, czasem to myśl, czasem emocja, a czasem zupełnie nowe spojrzenie. Tymi właśnie doświadczeniami, refleksjami i opisami miejsc chcę się tutaj z Tobą dzielić.

Ludzie

Jestem zwykłą, prostą kobietą. Moja głowa jest za to pełna historii. Nazbierało się ich tyle, że w końcu musiały wybrzmieć. Dlatego piszę – o tym co jest moją siłą i o doświadczeniach, które pomogły mi na nowo poukładać wartości. Jestem Aga. Opowiadam historie. Dla siebie. I dla Ciebie.

dziecko matka

“I started with Brixton to provide you with daily fresh new ideas about trends. It is a very clean and elegant Wordpress Theme suitable for every blogger. Perfect for sharing your lifestyle.”

Przyglądam się wszystkim ludziom,

sobie zaś najuważniej.

© 2025 Aga opowiada