• HOME
  • OPOWIADANIA
  • HISTORIE OSOBISTE
  • PODRÓŻE
  • AUTORKA
Agnes Shares Moments - The value of emotions come from sharing them, not from having them
  • Opowiadania
  • Historie osobiste
  • Podróże
  • Autorka
Agnes Shares Moments - The value of emotions come from sharing them, not from having them
  • Opowiadania
  • Historie osobiste
  • Podróże
  • Autorka
Agnes Shares Moments - The value of emotions come from sharing them, not from having them

Kategorie

  • Historie osobiste (1)
  • Opowiadania (1)
  • Podróże (2)

To jest nagłówek

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Vestibulum erat ante, pharetra ut dignissim quis, ultrices quis ante. Phasellus cursus, velit eu dignissim faucibus, sem nisi rutrum metus, vel mattis sapien felis ac magna. Sed sed est suscipit, placerat ligula a, porta nunc. Aenean urna nibh, tristique a elit sit amet, gravida tempor lectus. Nunc et nisl pulvinar metus cursus placerat sed eu tellus. Suspendisse commodo vel est eget dapibus. Sed consectetur dapibus arcu, non elementum neque vehicula ac. Ut eu orci diam. Nullam et vestibulum purus. In commodo mi sit amet lorem facilisis pellentesque. Cras urna magna, pharetra non faucibus pharetra, dictum a neque. Nam quis cursus justo. Praesent fermentum enim non egestas venenatis. Phasellus metus augue, luctus a sem id, sodales maximus augue.

Podróże

Wszystko co proste, jest piękne i dobre

Państwo wyspiarskie na środku Oceanu Atlantyckiego


Na Wyspach Zielonego Przylądka oddychałam wolniej i spokojniej. Patrzyłam szerzej, widziałam wyraźniej.
I przede wszystkim miałam większą zdolność odczuwania, odbierania i rozumienia emocji.

Spędziłam na Cabo sześć tygodni. Odwiedziłam 9 z 10 zamieszkanych wysp. Jacht był moim domem i jednocześnie środkiem transportu.

Wyspy przyjęły mnie z otwartymi ramionami. Postawiły jednak jeden warunek, musiałam wyzbyć się swoich zwyczajów i wsadzić ego do kieszeni. Zapomnieć o wszystkim tym, do czego przyzwyczaiły mnie europejskie standardy.

Zrobiłam to, co powinien zrobić każdy z nas udając się do innego kraju – uszanować panujące w nim zwyczaje.
Z jednej strony ze względu na szacunek i fakt, że jest się w nim gościem.
Z drugiej, by doświadczyć prawdziwej wartości danego miejsca.

Nie będzie to przewodnik turystyczny po wyspach i miejscach godnych polecenia . Nie czuję się ani wystarczająco kompetentna, ani upoważniona do tego, by pełnić rolę przewodnika po Cabo Verde.

Mam natomiast potrzebę dzielenia się tym, co zobaczyłam, poczułam i czego doświadczyłam.
Podróże są zawsze nowym doświadczeniem i z pewnością dla każdego z nas zupełnie innym.

Dla mnie najważniejsze jest, aby z tego, czego się podczas podróży nauczę, wyciągnąć odpowiednie wnioski i korzystać z nich w codziennym życiu.


Największą wartość jaką wyniosłam z pobytu na Wyspach Zielonego Przylądka to świadomość, jak ważną rolę w życiu człowieka odgrywają uczucia i jaką ogromną wartość mają one dla mnie osobiście – mam na myśli wszystkie uczucia!

To, jak dobierasz uczucia, jak potrafisz obchodzić się z emocjami przekłada się na jakość życia i relacje z innymi.
A poza tym uczucia są po prostu piękne. Czuć to znaczy żyć!

Ubolewam, że umiejętność wyrażania i komunikowania uczuć w naszej kulturze jest nadal dowodem słabości. Nic bardziej mylnego. Ale do tego wniosku każdy musi dojrzeć sam 🙂

Zapraszam Cię więc na Cabo Verde widziane moim oczami i moim sercem.

Jedna z legend głosi, że kiedy Bóg stworzył już ziemię zatarł ręce z zadowolenia, a okruszki, które spadły mu z rąk, wpadły do Oceanu Atlantyckiego i stały się właśnie Wyspami Zielonego Przylądka. Wyspami jednego państwa o zaskakująco zróżnicowanych walorach przyrodniczych i smutnej historii.

 

Cabo Verde – Ludzie


Są po prostu prawdziwi!

Oczy mi się szeroko otworzyły, kiedy to wypowiedziałam. Czy to paradoks czasu czy rozwoju? Przypomniałam sobie fragment z książki Agnieszki Jucewicz „Czując. Rozmowy o emocjach”, że w wyniku rozwoju mamy się stawać nie tyle lepszymi ludźmi, ile ludźmi bardziej prawdziwymi. Jakby historia rozwoju zatoczyła koło. Nic dziwnego, że ludzie żyjący w cywilizacji zachodu żyją w takim stresie i muszą na nowo uczyć się bycia kimś, kim już kiedyś byli – bycia prawdziwym. Platon słusznie stwierdził, „że największa część tego, czego się uczymy, jest przypomnieniem tego, co już wiemy”.

W rozmowach z Kabowerdeńczykami odczuwałam dumę i honor, a w ich oczach i wyrazie twarzy widziałam odbitą kartę historii. Niegdyś bezludne wyspy stały się w XV wieku centrum światowego handlu afrykańskimi niewolnikami.
Po oficjalnym zakończeniu kolonizacji Cabo było zamorską prowincją Portugalii, aż do 1975 r., w którym to mieszkańcy pochodzenia europejskiego jak i afrykańskiego wywalczyli niepodległość dla swojego pięknego wyspiarskiego kraju.

Życie na wyspach nie należy do łatwych. Wieloletnie susze i głód wymusiły emigrację – w większości męskiej społeczności – za przysłowiowym chlebem. Ale tęsknota za Cabo i za mężami, synami, ojcami… pozostała.

 

Cabo Verde – Muzyka


Nie ma Cabo bez muzyki. NIE ma Cabo bez „Sodade”- tęsknoty, o której tak pięknie śpiewała Cesária Évora. Sodade co znaczy nostalgia, ból, smutek nawiązuje do bardzo smutnej i bolesnej karty historii Wysp Zielonego Przylądka. Zaskakujące jest to, że kraj, który ma zaledwie 500 000 mieszkańców ma swoją własną muzykę swój własny niepowtarzalny styl – własną tożsamość.[/tg_small_content]

https://www.youtube.com/watch?v=dNVrdYGiULM
 

Cabo Verde – Ryby!Ryby!Ryby!

Tak jak nie ma Cabo bez muzyki, tak samo nie ma Cabo bez ryb!
Do ich połowu wykorzystywane są najczyściej proste łódki, których żagle zrobione są z tego co uda się znaleźć lub zdobyć niewielkim kosztem – zwykle z worków na ryż, cukier czy zboże. Odniosłam wrażenie, że Kabowerdeńczycy mają przesyt tego „Dobra” jakim są wspaniale smakujące ryby, a tęsknią za czymś co u nas jest powszechne – za warzywami. Uprawa roli jest utrudniona, ponieważ na wielu wyspach jest zbyt mało wody, by prowadzić jakąkolwiek działalność rolniczą. Opadów jest bardzo mało – czasem tylko 2x w roku.

 

Cabo Verde – Natura: Góry, Plaże, Solanki, Wulkany…

 

PLAŻE – Najpiękniejsze odkryłam na wyspie o nazwie Boa Vista. Ta wyspa to jedna wielka „piaskownica”.
Nic dziwnego, że właśnie tę wyspę upodobały sobie żółwie morskie na składanie jaj i tam wykluwają się malutkie żółwiki.

GÓRY – Od strony wybrzeża sprawiają wrażenie suchych i nieprzyjaznych skał – niedostępnych. Ale nie zrażaj się, zajrzyj do środka, wejdź wyżej, a odkryjesz raj. Zastygłe lawy pokryła zieleń, a skraplająca się mgła w najwyższych partiach gór działa jak zraszająca sztuczna mgiełka ustawiona przy restauracjach w upalne letnie dni. 

  •  

 

Cabo Verde – Fogo, czyli ogień


Fogo to wyspa wulkan, od którego pochodzi jej nazwa. Co jest takiego w tej wyspie, że mimo powtarzających się erupcji wulkanu (dwa ostatnie miały miejsce w latach 1995 i 2014), mieszkańcy nie chcą jej opuszczać?
To musi być prawdziwa miłość, bo mimo, iż jest to jedno państwo wyspiarskie, to jednak każda wyspa stanowi dla ich mieszkańców osobną ojczyznę.

THE END

Powyższy wpis dedykuję Emi, którą poznałam podczas pierwszej żeglugi między wyspami w listopadzie 2012, i która nadal żyje na Wyspach. Emi pisze też bloga o Cabo pt. Byle Naprzód. A nasza przyjaźń trwa do dziś 💙

08.06.2025by Agnes
Podróże

Zimą po Adriatyku żeglują tylko Polacy

Rejs Sylwestrowy 2007/2008: Czarnogóra – Chorwacja

Przy okazji robienia porządków natrafiłam na numer magazynu „Jachting” z 2008 roku, a w nim swój artykuł o niemal zapomnianym rejsie po Adriatyku z przełomu 2007/2008 – „Zimą po Adriatyku żeglują tylko Polacy”.

Podróż samochodem

Naszą przygodę zaczęliśmy od podróży samochodem do Kotoru w Czarnogórze. Wybraliśmy trasę nieoczywistą, prowadzącą przez Słowację, Węgry, Chorwację oraz Bośnię i Hercegowinę.

Drogi, często wijące się serpentynami, oferowały spektakularne widoki na potężne, skaliste i pokryte śniegiem góry. Najbardziej zapadł mi w pamięć wąski, drewniany most nad kanionem rzeki Piva, łączący Bośnię i Hercegowinę z Czarnogórą. Przeprawa po tym moście przypominała scenę z filmu przygodowego.

 

Kotor

Rankiem, gdy wypływaliśmy z Kotoru, nad zatoką unosiła się mgła. Była tak gęsta, że oddzielała góry od ich odbicia w spokojnej wodzie.

Poczuliśmy się, jakbyśmy znaleźli się na alpejskim jeziorze, otoczonym mistycznym krajobrazem. Nie bez powodu Zatokę Kotorską nazywa się adriatyckim fiordem.
Przepływając obok malowniczych wysepek – Sveti Djordje oraz Gospa od Skrpjela – mieliśmy wrażenie, że unoszą się one ponad taflą wody, co potęgowało surrealistyczną atmosferę tego miejsca.

 

Dubrownik

Po dopłynięciu do Dubrownika odkryliśmy, że marina była prawie całkowicie opustoszała, z wyjątkiem czterech jachtów – wszystkie z polskimi załogami.
Pracownik kapitanatu, z uśmiechem, skomentował naszą obecność słowami: „Very brave Polish people! We have only Polish guests here now, in winter.”
Teraz już wiesz, skąd pomysł na tytuł artykułu.


Z Dubrownika skierowaliśmy się w stronę wyspy Mljet, do miejscowości Polace. Dotarliśmy tam już po zmroku i niemalże wpadliśmy na skały przy wejściu do zatoki. Niebezpieczne skaliste formacje nie były widoczne na jachtowym chartplotterze, ale dzięki dodatkowym, starym mapom na laptopie oraz reflektorowi udało się uniknąć katastrofy.

 

Korczula

Następny przystanek – Korczula, którą znałam i lubiłam z wcześniejszych rejsów. Tym razem wyspa była jednak zupełnie inna. W marinie byliśmy jedynymi gośćmi, a miasteczko wyglądało jakby zapadło w zimowy sen. Wszystkie sklepy i restauracje były zamknięte, a jedynymi towarzyszami naszej wizyty były wygłodniałe, dzikie koty.

 

Ech, kim byłbym, gdyby nie wspomnienia?

Żeglowanie zimą po Adriatyku było niezwykłym doświadczeniem. Całkowicie obca sobie załoga szybko znalazła wspólny język, wytyczając wspólnie trasę i dzieląc radość z odkrywania nowych miejsc. Z tej wyprawy zrodziła się trwała przyjaźń, bo nic nie łączy ludzi tak, jak wspólna pasja i obcowanie z naturą.

Myślę, że najwyższy czas, aby tam wrócić. Jachty pewnie są już inne, ale wciąż czekają na odważnych żeglarzy.

 

23.04.2024by Agnes

Kategorie

  • Historie osobiste
  • Opowiadania
  • Podróże
Ludzie

OPOWIADANIA

To teksty o bardziej literackim charakterze, w których fikcja splata się z osobistymi doświadczeniami oraz zasłyszanymi historiami. Różnorodne opowiadania – kto wie, być może są to pierwsze rozdziały przyszłej książki.

Miejsca

HISTORIE OSOBISTE

Piszę, bo chcę mówić o emocjach — nie tylko je czuć. Moje historie nie mają nikogo ranić ani niczego narzucać. Wierzę, że inni mogą się w nich odnaleźć, a mój sposób patrzenia na świat może pomóc spojrzeć na życie z innej perspektywy.

Chwile ulotne

PODRÓŻE

W czasie podróży spotykam ludzi i doświadczam odmiennych kultur oraz religii, które pokazują mi, że świat może wyglądać zupełnie inaczej, i że ten inny świat ma do tego pełne prawo. Uczę się szacunku, otwartości i pokory. Z każdej podróży wracam z nową lekcją, czasem to myśl, czasem emocja, a czasem zupełnie nowe spojrzenie. Tymi właśnie doświadczeniami, refleksjami i opisami miejsc chcę się tutaj z Tobą dzielić.

Autorka

Ludzie

Moja głowa jest pełna historii. Nazbierało się ich tyle, że w końcu musiały wybrzmieć. Dlatego piszę – o emocjach, które są moją siłą, i o doświadczeniach, które pomogły mi na nowo poukładać wartości. Jestem Aga. Opowiadam historie.

Cabo Verde Macieżyństwo Dziecko Wyspy Zielonego Przylądka

“I started with Brixton to provide you with daily fresh new ideas about trends. It is a very clean and elegant Wordpress Theme suitable for every blogger. Perfect for sharing your lifestyle.”

Przyglądam się wszystkim ludziom,

sobie zaś najuważniej.

© 2025 Aga opowiada